TARPANY WŚRÓD TRAKTORÓW

 

W miniony weekend świętowaliśmy jubileusz 50-lecia rozpoczęcia produkcji samochodów Tarpan na XXI Festiwalu Traktorów i Maszyn Rolniczych w Wilkowicach pod Lesznem. Wśród wspaniale odrestaurowanych Ursusów, Zetorów i Lanzów prezentowaliśmy 3 nasze pojazdy i wzbudzały one równie silne zainteresowanie co zabytkowe ciągniki i kombajny. Co ciekawe, wielu naszych gości miało świadomość, że największe „stado” Tarpanów można zobaczyć w Muzeum Narodowym Rolnictwa w Szreniawie.

 

Ale nie tylko na wystawie Muzeum Tarpana, lecz także w Wilkowicach nasi widzowie mieli okazję przekonać się, jak różne były to samochody. Na festiwalu pokazaliśmy najstarszego znanego Tarpana 233 z 1973 roku o numerze seryjnym 249. Polakierowany w kolorze kości słoniowej egzemplarz, zrekonstruowany do stanu fabrycznego, stanowił dla starszych gości festiwalu nie lada atrakcję. Nikt z dawnych użytkowników Tarpanów nie chciał uwierzyć, że pierwsze auta tej marki były fabrycznie wyposażone w dolnozaworowy silnik typu M-20. Emocje studziła jedynie jedwabista praca 50-konnego (i pięćdziesięcioletniego!) „dolniaka”.

Niewielu także pamiętało, że pofalowane nadwozia pierwszych Tarpanów klepano ręcznie i łączono za pomocą prymitywnych spawarek. Znacznie młodszy brat naszego staruszka, pięknie polakierowany na czerwono model 237D z 1991 udowadniał, jak bardzo zmieniły się produkty poznańskiej fabryki na przestrzeni niemal dwudziestu lat. Goście naszego stoiska w starszym i średnim wieku doskonale rozpoznawali stosowany w tym samochodzie wysokoprężny trzycylindrowy silnik Perkins, pochodzący z licencyjnych ciągników Massey-Ferguson. Tarpan 237D na przełomie lat 80. i 90. XX wieku wraz z bliźniaczym 239D (z krótką kabiną) był w Polsce obiektem pożądania. Jedyny krajowy samochód dostawczy wyposażony w silnik Diesla, mógł przewieźć sześć osób lub tonę ładunku, paląc przy tym jedynie nieco ponad 6 litrów oleju napędowego. Wielu zwiedzających pamiętało, że nadwozie samochodu z ciągnikowym silnikiem o nieparzystej ilości cylindrów dość mocno trzęsło się na wolnych obrotach, ale kołysanie znikało wraz z dodaniem gazu i ruszeniem z miejsca. Dieslowski Tarpan, jak każdy Tarpan był zaprojektowany do poruszania się w promieniu 20-30 kilometrów od gospodarstwa jego użytkownika, zatem kołysanie nadwozia czy niski, chropawy odgłos silnika przy tych odległościach nie musiały być dokuczliwe (choć znany jest przypadek corocznych podróży tym samochodem w latach 90. na wakacje do Włoch). Zamiast narzekania słyszeliśmy często pytanie: „Panie, a dlaczego tego już nie robią?”.

Padało ono z jeszcze większą częstotliwością w pobliżu biało-czerwonego Tarpana Honkera z 1991 roku. Tu także niektórzy nasi goście mieli problemy z rozpoznaniem jednostki napędowej auta. Wielu widziało w niej wysokoprężną Andorię 4CT90, albo silnik od dostawczego Fiata Ducato. Ci drudzy byli bliżsi prawdy, ponieważ 2,5 litrowe IVECO z turbodoładowaniem o mocy 100 KM to jednostka zbliżona do niezwykle popularnych Diesli  włoskiego koncernu. Na początku lat 90. XX wieku silniki IVECO były montowane w poznańskich Honkerach (także w wolnossącej wersji 75-konnej) i w dość powszechnej opinii jest to najlepszy silnik wśród kilku typów stosowanych w tym terenowym aucie. Prosty w budowie Honker był samochodem projektowanym dla wojska, a nie dla rolnictwa i być może dlatego cieszył się największym powodzeniem wśród dzieci i …pań.

Wystawa w Wilkowicach była kolejną okazją do świętowania jubileuszu 50-lecia Tarpana. Na następną zapraszamy już za miesiąc, w połowie września, w trakcie Dni Muzeum Tarpana i Retro Show w Szreniawie (16-17 września br.).

GR