Bartosz
To, że zasady uczestnictwa w wielu wydarzeniach organizowanych przez różne instytucje kultury, w tym naszego muzeum, ulegają zmianie, już wiemy. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo utrudnień wynikających bezpośrednio z obostrzeń spowodowanych wiadomą sytuacją – muzeum w Szreniawie prowadzi edukację zdalną, a nasze ukochane zwierzęta mają łapki, kopytka a nawet skrzydła pełne pracy! Pewnie stali bywalcy naszej instytucji zauważyli wszechobecne dozowniki z płynem dezynfekującym, apteczki, napisy informujące widza o ekspozycjach, kierunkach zwiedzania itd. Na barkach różnych działów leży odpowiedzialność za dopilnowanie powyższych kwestii, a także uzupełnianie potrzebnych materiałów. Lista jest długa. Jak już doskonale wiecie, zwierzęta w naszej instytucji są bardzo oddane swojej pracy i poważnie podchodzą do wszystkich obowiązków. Może oprócz kun, ale to dzięki nim nawet najnudniejszy dzień staje się weselszy, a to też praca (tak przynajmniej twierdzą). Teraz czas najwyższy przedstawić naszego kolejnego bohatera – Bartosza, królika popielniańskiego białego, dla znajomych Bartka.
Pewnie już się domyślacie, kto uzupełnia płyn do dezynfekcji we wszystkich budynkach i ekspozycjach. Kto kica po bandaże i plastry do apteczek. Tak zgadza się, że widnieją na nich imiona i nazwiska pracowników odpowiedzialnych za ich doglądanie, ale wyobraźcie sobie, jakby widniał na nich napis ”Królik Bartosz”. Żaden, podkreślam, żaden urzędnik mający pieczę nad naszym muzeum by w to nie uwierzył i pewnie żądałby wyjaśnień. Nam i przede wszystkim Bartoszowi szkoda by było zresztą na to czasu! Ale to nie jedyne zajęcie naszego drogiego królika! Bartek jest wielkim miłośnikiem biżuterii i gdy tylko ma wolną chwilę, realizuje zlecenia jubilerskie od innych zwierzaków. Oczywiście wielu kojarzy kolczykowanie krów, świń, kóz z koniecznością ich identyfikacji – i niech tak zostanie. Tak, to dzięki Bartkowi nasze niektóre zwierzęta (które poprosiły o kolczyk lub kolczyki) noszą biżuterię. Od razu zaznaczam, że nie przyjmuje on zamówień od pracowników muzeum i zwiedzających, jak tłumaczy, nie pochodzi od ośmiornicy i posiada tylko lub aż dwie łapki.
Skoro już mówimy o pochodzeniu, to Bartosz reprezentuje rasę rodzimą zachowawczą. Jest to rasa, która obejmuje grupę królików o wadze średniej, czyli około 3 kg. Nasz Bartek waży trochę więcej, ponieważ uwielbia dodawać do wszystkich potraw miodu, nawet do marchewki, i nie zamierza z tego przyzwyczajenia rezygnować. Jak podają źródła, rasa naszego bohatera powstała w Zakładzie Doświadczalnym Instytutu Zootechniki w Chorzelowie i kontynuowana była w Popielnie. Zarówno Bartek, jak i członkowie jego rodziny charakteryzują się białą, wręcz albinotyczną sierścią. W młodości Bartkowi zdarzyło się pofarbować czuprynę na czarno, ale uznał, że jest mu nie do pyszczka w takim kolorze i od tego czasu nie eksperymentuje już ze zmianą wizerunku i wierny jest naturze. Króliki białe popielańskie szczęśliwie niemal nie chorują, ponieważ cechują się wysoką odpornością na niekorzystne warunki środowiskowe i od lat słyną z pomyślnego chowu przydomowego. Dlatego przypuszczamy, że mimo tak dużej aktywności i zaangażowania w różne sprawy wymagające kontaktu z tyloma personami nie zaraził się wirusem SARS-CoV-2 lub przeszedł zakażenie bezobjawowo. Od wielu lat kadry muzealne nie odnotowały ani jednego dnia zwolnienia lekarskiego i należy zaznaczyć, że Bartosz nigdy przeziębiony do pracy nie przychodził. Jest bardzo odpowiedzialny i nigdy nie naraziłby celowo na niebezpieczeństwo kury Rity czy krowy Meli.
Mieszka na folwarku w sąsiedztwie kur. Domyślamy się jednak, że niełatwo będzie osobom zwiedzającym rozpoznać go wśród innych królików. Proszę się nie przejmować, wystarczy wspomnieć jego imię, a on – pod warunkiem że akurat nie będzie kicał po terenie – na pewno zareaguje.
Jest bardzo przyjacielski i wielką przyjemność sprawia mu każda wizyta gości, a w szczególności dzieci. Prosi tylko, aby go nie karmić, ani również żadnych innych zwierząt, ponieważ niektóre z nich mają bardzo delikatne żołądki. Poza tym, jak pewnie pamiętacie, dietę ustala kot Mruczek i to w zupełności wystarcza. Na filmie będziecie mieli okazję zobaczyć jedną z wielu konsultacji dotyczących diety Bartosza.
Długouchy Bartek coś dla Was przygotował: Kicnijcie sami!
Jak zwykle materiał graficzny opracowały kuny, zrzekając się oczywiście wszelkich praw autorskich na rzecz naszej placówki. Będąc w pełni świadome swoich talentów, nie zamierzają ich ukrywać. Skromności tym bardziej.
/Julia Hanulewicz/