Hektor
Czternaście lat temu, a dokładnie szóstego marca 2006 roku, przyszedł na świat nasz ukochany wół Hektor. Urodził się w województwie podkarpackim w malowniczej wsi na Pogórzu Bukowskim – Odrzechowej. Do muzeum trafił, mając zaledwie niecałe pół roku, i od razu zdobył serca wszystkich pracowników, zarówno ludzkich, jak i zwierzęcych. Tak – zwierzęcych – ponieważ zwierzęta w naszym muzeum również należą do kadry instytucji. Jednak w odróżnieniu od ludzi, nie muszą podpisywać listy obecności, a mieszkając w oborze, wolierach lub w specjalnych klatkach, zawsze są na miejscu. Bardzo są z tego zadowolone, ponieważ dzięki temu, że mieszkają na terenie muzeum, nie tracą czasu na dojazdy do pracy.
Pracownicy starsi stażem pamiętają, że Hektor już jako mały cielak wykazywał się bystrością umysłu i umiejętnością współpracy. Szybko i chętnie wszystkiego się uczył. Szkolony od najmłodszych lat był wyjątkowo pilnym uczniem, notował wszystko. Najpierw był zaprzęgany do opony ciągnikowej (jest ciężka), później do kieratu, a jak już wyrósł i miał dużo siły, zaczął wykonywać ciężkie prace polowe. Jest zwierzęciem wyjątkowo inteligentnym, o bardzo łagodnym charakterze. Jego wygląd może co prawda na początku onieśmielać, a nawet budzić strach, ale są to odczucia, które natychmiast mijają, ponieważ Hektor jest bardzo spokojny i przyjazny. Nie jest to wcale takie oczywiste, ponieważ bywa, że woły, czyli wykastrowane byki, potrafią być agresywne i stawiać opór swojemu opiekunowi.
Reprezentuje bydło rasy siementalskiej, a jest to stara rasa szwajcarska, która sprowadzona została w XVIII w. do ówczesnej Galicji. Można zatem powiedzieć, że nasz Hektor jest arystokratą wśród wołów. Rodzinę ma w całej Europie, ale podróżuje niechętnie, ponieważ oznaczałoby to rozłąkę ze zwiedzającymi, których bardzo lubi. Jest masywny i ma żółto-białe umaszczenie. Zarówno Hektor, jak i członkowie jego rodziny, głowę, podgardle, brzuch i dolne części nóg ma białe. Waży ponad tonę i jest większy niż jego pradziadowie, ale to dlatego, że nie musi tak ciężko pracować jak oni i dzięki temu częściej wypoczywa, przyjmując chociażby gości muzealnych. No cóż, jest bardzo towarzyski. Zdrowie mu dopisuje, gdyż ma dużą odporność na choroby. Mamy szczęście, że należy do rasy długowiecznej, ponieważ oznacza to, że będziemy mogli przyjaźnić się z nim jeszcze długie lata. Bardzo dba o dietę i dlatego nigdy nie je słodyczy. Jada siano, trawę, rośliny okopowe (marchew, buraki), jabłka, słomę i pije czystą, świeżą wodę. Sam nie przygotowuje posiłków, ponieważ nie lubi gotować. Nie stanowi to jednak żadnego problemu, gdyż dla osób pracujących w oborze karmienie go należy do przyjemności.
Jest nie tylko główną gwiazdą wielu wydarzeń muzealnych, jak np. Festyn zielonoświatkowy czy Poznańska pyra, ale niemal każdej wizyty zwiedzających. W najbliższym czasie będzie można podziwiać Hektora podczas Festynu zielonoświątkowego – jak co roku z głową ustrojoną wiankiem z kwiatów, będzie dumnie kroczył alejami w parku i po placu muzealnym. Mimo sławy, jaką się cieszy, nie lubi być nazywany celebrytą i pozostaje skromny.
Prosił, aby przekazać, że bardzo tęskni za wszystkimi współpracownikami i gośćmi muzealnymi i nie może się doczekać, kiedy muzeum zostanie otwarte i ze wszystkimi będzie mógł się przywitać. Szczególnie pozdrawia wszystkie dzieci i postanowił przygotować dla nich pracę do wykonania w domu. Muuuuuuu
/Julia Hanulewicz/